Kiedy Andrzej Lepper posługiwał się publicznie określeniami takimi jak: „bydlak”, „doktor Mengele polskiej gospodarki”, „głąb” czy „nierób” wywoływało to powszechne oburzenie, było komentowane w mediach i długo nie schodziło z pierwszych stron gazet jako wyraz dezaprobaty dla wulgaryzacji języka publicznego. Dziś już niewiele może nas zaskoczyć. Określenia takie jak „złodzieje”, „kanalie”, „zdradzieckie mordy”, „drugi sort Polaków” i inne śmiało wygłaszane przez polityków, stały się normą i codziennością. Podobnie jak wykrzykiwane przez posłankę „zamknijcie mordy” do opozycji podczas posiedzenia sejmowej komisji.
Zwykłe chamstwo i brak elementarnej kultury stały się wręcz podstawą komunikacji. Codzienne obelgi wywołują może chwilowe oburzenie części opinii publicznej i po chwili przepadają przykryte kolejnymi, równie „ekscytującymi” wypowiedziami i komentarzami.
„Sorry, taki mamy klimat” powiedzą pogodzeni z tym, że tak się teraz w Polsce mówi, tak jest i należy przywyknąć.
Prof. Gersdorf zapowiada pozew
Tymczasem z takim stanem rzeczy nie wolno się godzić! Dała temu wyraz prof. Małgorzata Gersdorf, która zapowiedziała, że pozwie o ochronę dóbr osobistych posła Piotrowicza za jego słowa o „sędziach, którzy są zwykłymi złodziejami.”
Kiedy bowiem grupa demonstrantów blokowała rozpoczęcie obrad KRS, poseł Piotrowicz powiedział dziennikarzom, że „nie może być takiej sytuacji, by garstka niezadowolonych z utraty przywilejów blokowała prace organu konstytucyjnego„. Poproszony o wyjaśnienie o jakie przywileje chodzi, odpowiedział, że chodzi o to, żeby „sędziowie, którzy są zwykłymi złodziejami, nie orzekali dalej.„
Prof. Małgorzata Gersdorf wskazała, że słowa posła Piotrowicza odbiera jako oskarżenie wobec Sędziów Sądu Najwyższego i nazwanie „złodziejami” wszystkich Sędziów Sądu Najwyższego, w tym Jej osoby. Zarzuciła posłowi „naruszenie dóbr osobistych i godności zawodowej.”
I chociaż wypowiedź posła Piotrowicza oburza i zasługuje na najwyższą dezaprobatę, zastanawiam się nad tym, czy w ewentualnym procesie będzie możliwe do wykazania, że doszło do naruszenia dóbr osobistych konkretnej osoby. Wypowiedź posła bądź co bądź, była jednak ogólnikowa i chociaż można z dużym prawdopodobieństwem stwierdzić kogo dotyczyła, to jednak w procesie niezbędnym będzie wykazanie, że wypowiedź ta skierowana była do konkretnej osoby, czy osób.
Znieważenie z mównicy sejmowej
Podobna sytuacja zaistniała, gdy prezes Kaczyński, „bez żadnego trybu” wygłosił z mównicy sejmowej do posłów opozycji płomienną mowę, stwierdzając, że: „Wiem, że boicie się prawdy! Ale nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata. Niszczyliście go, zamordowaliście go, jesteście kanaliami!”
Prokuratura nie znalazła wówczas podstaw do oskarżenia J. Kaczyńskiego. Stwierdzono, że:
„Należy kategorycznie stwierdzić, iż w przypadku skierowania zniewagi wobec grupy osób, dla zaistnienia odpowiedzialności karnej sprawcy niezbędna jest możliwość ustalenia indywidualnych jej adresatów. (….) Zniewaga, aby rodziła odpowiedzialność karną z art. 226 par. 1 kk musi być wypowiedziana/uczyniona przez sprawcę w taki sposób aby jej adresat był jednoznaczny i skonkretyzowany”
A nadto: „Nie może ujść uwadze, że wypowiedź ta miała charakter ogólnikowy i nie zawierała żadnych imion, nazwisk oraz wskazań, co do cech charakterystycznych, które pozwoliłyby na jednoznaczne ustalenie jej adresatów”.
Wspomniana sprawa dotyczyła znieważenia, jednakże również w przypadku postępowania o ochronę dóbr osobistych to na powodzie ciąży ciężar wykazania, że doszło do naruszenia jego dóbr osobistych. Należy więc udowodnić, że słowa posła Piotrowicza adresowane były konkretnie do prof. Małgorzaty Gersdorf, co może nastręczać pewnych trudności.
O tym czy się to uda i czy poseł Piotrowicz poniesie odpowiedzialność za swą wypowiedź, przekonamy się zapewne niebawem.
*****
Zobacz także:
Kto musi udowodnić prawdziwość twierdzeń w procesie o ochronę dóbr osobistych
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }