Chcąc uzyskać zadośćuczynienie za naruszenie dóbr osobistych, przede wszystkim trzeba wykazać, że naruszenie było zawinione. Nie musi to być wina umyślna. Nie musi to być też rażące niedbalstwo. Nawet wina w najlżejszej postaci, może stanowić podstawę do zasądzenia wysokiego zadośćuczynienia czy odpowiedniej sumy na cel społeczny. Dlaczego? Liczy się bowiem stopień naruszenia danego dobra osobistego – im większe naruszenie, im większa krzywda, tym większe zadośćuczynienie.
„Drobna” pomyłka i dotkliwe naruszenie dóbr osobistych
Do takich wniosków doszedł Sąd Najwyższy (sygn. I CSK 319/07) rozpoznając skargę kasacyjną od wyroku Sądu Apelacyjnego. Krzywda jakiej doznał powód w sprawie była ogromna, mimo że do naruszenia jego dóbr osobistych doszło na skutek pomyłki…
Jak to się stało? W redakcji dziennika „F” pomylono zdjęcia. Fotografii powoda użyto jako ilustracji do artykułu pod tytułem „Skandal – ten zboczeniec jest wolny”. Zdjęcia powoda użyto omyłkowo, faktycznie artykuł miał być zilustrowany zdjęciem innej osoby. Mimo że wizerunek powoda przedstawiono z opaską na oczach, został on z łatwością rozpoznany przez rodzinę, znajomych, kolegów ze środowiska pracy miejscowego i pozamiejscowego.
W artykule znalazły się śródtytuły o wielce sugestywnej treści, typu: „Zboczeńcu, mamy cię”. Pod wizerunkiem powoda umieszczono podpis „Ten zboczeniec jest na wolności”. Artykuł poprzedzony był na stronie tytułowej dziennika zwiastunem pt. „Skandal. Sąd uwolnił pedofila”.
Po publikacji rozdzwoniły się telefony. Powód musiał intensywnie wyjaśniać, że nie jest pedofilem, tłumaczyć się, zapewniać, że to pomyłka. Konsekwencje publikacji dotknęły nie tylko powoda, ale także jego rodzinę, co dodatkowo potęgowało poczucie krzywdy.
Następnego dnia w dzienniku „F” znalazło się niewielkie wyjaśnienie z przeprosinami. Powód zdecydował się jednak na skierowanie do sądu pozwu o ochronę dóbr osobistych przeciwko redaktorowi naczelnemu dziennika „F”. Domagał się przeprosin, a także wpłacenia 200 tys. złotych na cel społeczny.
Im większa krzywda, tym większe zadośćuczynienie
Sąd zgodził się z powodem, że niewielkie wyjaśnienie jakie ukazało się w dzienniku dzień po publikacji, nie odwróciło skutków naruszenia dóbr osobistych. Ową pomyłkę przy użyciu fotografii sąd uznał za brak staranności przy wykonywaniu dziennikarskich obowiązków. Zasądził kwotę 100 tys. zł na cel społeczny, a także nakazał umieszczenie przeprosin w odpowiedniej formie.
Pozwany redaktor naczelny dziennika „F” argumentował we wniesionej apelacji m.in., że zadośćuczynienie, czy kwotę na cel społeczny można zasądzić tylko wtedy, gdy naruszenie dóbr osobistych było umyślne lub doszło do niego w wyniku rażącego niedbalstwa.
Mimo to Sąd Apelacyjny oddalił apelację. Również Sąd Najwyższy oddalił wniesioną następnie skargę kasacyjną.
Wskazał przy tym, że nie tylko wina kwalifikowana może być podstawą zasądzenia zadośćuczynienia. Nawet najlżejsza forma winy może skutkować zasądzeniem znacznego zadośćuczynienia, jeśli stopień naruszenia dóbr osobistych był wysoki. Dotyczy to też zasądzenia na żądanie poszkodowanego odpowiedniej sumy na wskazany przez niego cel społeczny. Tak też się stało w niniejszej sprawie – chociaż pomyłka w doborze fotografii w odczuciu sprawcy naruszenia była drobna, miała dalekosiężne skutki dla powoda.
„Wskazanie w czasopiśmie osoby pozornie zamaskowanej, a w rzeczywistości rozpoznawalnej, może stygmatyzować ją oraz najbliższe jej osoby i powodować ostracyzm w kręgu społecznym, z którym pokrzywdzony wiąże swoje życie, aktywność społeczną oraz zawodową. Pozwanemu, związanemu z prasą wielkonakładową muszą być znane reguły rządzące opinią społeczną zwłaszcza w kręgach ludzi o małym stopniu krytycyzmu, przyjmujących jako wiarygodne fakty przedstawiane dla wywołania sensacji lub tylko ciekawości. Wynika stąd niebezpieczeństwo utrwalenia się stereotypu postrzegania pokrzywdzonego, jako osoby zamieszanej w ekscesy pedofilskie.”
Im wyższy stopień naruszenia dobra osobistego, im większa krzywda, tym większe zadośćuczynienie, uznał sąd. Zasądzona kwota w wys. 100 tys. zł. choć relatywnie wysoka, była adekwatna do stopnia naruszenia dóbr osobistych powoda. Sąd nie znalazł podstaw do ingerowania w jej wysokość.
Zwrócił nadto uwagę, że proporcje pomiędzy skalą naruszenia dóbr osobistych powoda, wielością naruszonych dóbr, intensywnością, skutkami naruszenia a rekompensatą, zostały wyważone właściwie. Uwzględniając dochody miesięczne pozwanego redaktora naczelnego dziennika „F”, które wówczas wynosiły 65.000 zł., sąd ocenił, że zasądzona kwota mieści się w rozsądnych granicach.
Co z tego wynika?
Im większej doznałeś krzywdy w wyniku naruszenia dóbr osobistych, tym większe powinno być zasądzone na Twoją rzecz zadośćuczynienie. Trzeba jednak wykazać w sądzie, że zachowanie sprawcy było m.in. zawinione. Nie musi być to wina umyślna. Nawet wina nieumyślna uprawnia do domagania się wysokiego zadośćuczynienia, w szczególności gdy skutki naruszenia Twoich dóbr osobistych były naprawdę dotkliwe.
Tak jak w opisanej wyżej sprawie, może się zdarzyć, że dojdzie do rażącego naruszenia Twojego dobrego imienia, godności, wizerunku czy prywatności, mimo że sprawcy nie można przypisać celowego działania. Do naruszenia Twoich dóbr osobistych może bowiem dojść w wyniku bałaganu w redakcji, pomyłki, niedomówienia, niestaranności itp.
Nie jesteś przez to na straconej pozycji. Argumenty typu „to tylko pomyłka” nie znajdą tu uzasadnienia. To co ma najistotniejsze znaczenie przy wyliczaniu wielkości zadośćuczynienia, to rozmiar krzywdy, której doznałeś w wyniku naruszenia, choćby to naruszenie w odczuciu sprawcy było drobne.
Pamiętaj, że kierując do sądu pozew o ochronę dóbr osobistych musisz tę winę (choćby nieumyślną) naruszyciela udowodnić, co może nie być proste. Zawsze warto skonsultować się w tym względzie z profesjonalistą.
*****
Zobacz także:
Kto musi udowodnić prawdziwość twierdzeń w procesie o ochronę dóbr osobistych
{ 0 komentarze… dodaj teraz swój }